W niedzielny poranek 27 października , już w nowym , zimowym czasie spotkaliśmy się na pierwszym w tym sezonie polowaniu zbiorowym.
Polowanie prowadził łowczy a w planie były jelenie ,w tym byk, łanie i cielęta ,dziki oraz drapieżniki. 
Pierwszy miot to Kaukaz - w tym sezonie suchy po upalnym i suchym lecie dawał nadzieje na obfitość dzików, zwłaszcza ,że wszędzie wkoło była kukurydza i resztki pożniwne to jedne wielkie dzicze buchtowiska. Tropów było mnóstwo ale dziki chyba jednak przychodzą od sąsiadów a my tylko za nie płacimy. Kilka dzików co prawda w miocie widziano ale nie dały się wyprowadzić na linię myśliwych.
Padł za to kapitalny,łowny byk - nieregularny 14-tak obustronnie koronny. Szczęście dopisało Arturowi Kawczyńskiemu i właściwie temat tytuł króla polowania mieliśmy załatwiony już po pierwszym pędzeniu.
Drugi miot ,wciąż przy padającym deszczu braliśmy na rejonie 2/3. W tym miocie  było sporo jeleni i kilka wataszek dzików. Padło ich w tym pędzeniu aż 8. Szczęście dopisało ponownie Arturowi Kawczyńskiemu - strzelił wycinka, Lech Szymanowicz powalił odyńca, 2 dziki strzelił Stasiu Tarnowski a po jednym strzelili Kazik Plonka, Piotrek Poteralski, Grzesiek Gralak i Zbyszek Pozichowski.
Po śniadaniu czas na trzecie pędzenie. Opolowaliśmy młodniki na 2/5. W miocie były i dziki i jelenie ale sprytnie wyszły z miotu tam , gdzie nie było nikogo. Udało się strzelić tylko 2 dziki - oba Tomkowi Rogaczewskiemu, a cielaka strzelił jeden z zaproszonych gości - Marek Naruszewicz.
Czwarty miot na 5/3 też miał swoja historię. Co prawda padł w nim tylko lis i kilka pudeł do dzików ,ale za to kilku z nas miało okazję widzieć na linii cztery wilki.
Bure drapieżniki kilkakrotnie podchodziły do linii próbując wydostać się z pędzenia, cofały się w głąb miotu i wracały pod linię myśliwych by w końcu przejść przez bruk na sąsiedni rejon.
Dla wielu z nas była to pierwsza w życiu okazja widzieć wilka w naturze ,w pełnym świetle dnia . Pewnie takich spotkań będzie z roku na rok więcej , bo wilki skolonizowały już całą okolicę i spotkania z nimi nie są już rzadkością.
Miot pocieszenia na rejonie 5/6 nie pocieszył już nikogo. Był pusty i głuchy.
Wynik całodziennych łowów to jeleń byk , jeleń cielę , 10 dzików ,sarna koza - niestety to ofiara psów oraz lis.
Królem polowania został Artur Kawczyński - pogromca byka, vice królów wybraliśmy tym razem dwóch - zostali nimi ex-equo  Stanisław Tarnowski i Marek Naruszewicz.
Najbardziej zażarta była walka o tytuł króla pudlarzy . Było dwóch mocnych kandydatów . Jarek Paluch i Piotrek Puchała mieli po 4 pudla, ale Jarek obronił się trafiając lisa.
Medale wręczymy na następnym polowaniu bo skarbnik zapomniał zakupić medale - czas już chyba go wymienić na młodszego, co będzie miał pamięć i lepszą i dłuższą. 

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Brak zmiany ustawienia przeglądarki internetowej oznacza zgodę użytkownika. Więcej informacji